piątek, 17 października 2014

dostałam to od anonimowego i prosił o dodanie


Kim jest znajoma Rona ??!!
Odpowiedzi na te pytania znajdziecie już w drugiej częœci z serii Przygód Harry'ego Pottera pt. Prawda o Harrym Potterze.
Na te pytania znajdziecie odpowiedŸ poniożej !!!
- Dobra ciebie i Malfoya nic nie łšczy- powiedział Ron.- POWIEDZMY- szepnš Harry'emu.
- No więc co łšczy ciebie i tš Yo?
- Jesteœmy znajomymi. Nasi rodzice się znajš. I to tyle !
- No i po sprawie - powiedziała Hermiona.- Tylko nie rozumiem dlaczego przed chwilš nie chciałeœ nam tego powiedzieć .
Harry dobrze znał swojego przyjaciela i według niego Ron czuł coœ do Yo tyko nie chciał tego mówić Hermionie. Przyjrzał się rudzielcowi, ale nie mógł odczytać wyrazu jego twarzy bo on wbił wzrok w swojš owsiankę.
- Nieważne. Ważne że nam powiedział. - powiedział Harry, a Ron przesłał mu spojrzenie pełne wdzięcznoœci i wtedy Harry był pewny.- chodŸmy lepiej na OpCzM.
Profesor Downey - nauczycielka OpCzM była osobš bardzo miłš ale niestety mogła zostać tylko na rok bo jej wnuczka chce rozpoczšć pracę i ktoœ musi się zajšć jej dziećmi. No i padło na babcię matki.
- Dobrze więc kochane dzieciaczki - powiedziała ze swoim Irlandzkim akcentem.- Skoro dzisiaj mamy lekcje razem to może zacznę od małego powtórzenie.
Profesor Downey miała też z nimi lekcje tylko co drugi tydzień. W tych tygodniach gdy nie mieli z prof. Downey mieli z profesorem Dye, chociaż on woli jak się go nazywa Andrew( czy. Andriuu ).
- A może ktoœ chce odpowiadać na ochotnika- ( zwykła reakcja Hermiony na podobne słowa) zgłosił się też Nevill profesor Downey i John ( i Lupin) byli jedynymi prof. Których się nie bał
- Hermiona już opowiadała więc może teraz Nevill.
Hermiona opuœciła rękę a Nevill wstał i zaczšł opowiadać o filkowakach - dalekich kuzynów wilkołaków tylko że bardziej niebezpiecznych. Potem zajmowali się gruzołamkami gdy ktoœ zapukał do drzwi klasy.
- Proszę - powiedziała Prof. Downey 
- Moniko - powiedział Andrew bo jak się okazało to on pukał. - Mogę cię na chwilš poprosić.
- Ależ oczywiœcie Andrew. Kochani przeczytacie wszystko na temat gruzołamków. - powiedziała i wyszła za Andrew. 
- Jak myœlisz co mu się stało ? - zapytał Harry Rona.
- O kim mówisz?
- O Andrew.
- Aaa... o nim!
- Tak o nim!
- Profesor Downey prosiła żebyœmy przeczytali tekst a podręcznika!- wtršciła się Hermiona
- Hermiono!
- Co?
- Czy tekst z podręcznika jest dla ciebie ważniejsze niż to o co chodziło Andrew?- powiedział do niej Ron
- Cicho!- powiedział Harry. Posłuchajcie! Zza drzwi dobiegały rozpaczliwe głosy.
- To nie może prawdš!- prof. Downey
- Ale jest!- Andrew
- Ale on żyje prawda?! ŻYJE?!
- Moniko! Spokojnie! Jeszcze nić nie wiadomo! Na razie stery przejmuje... no wiesz to.
- A tutaj kto będzie rzšdził?
- Mi...
Nie usłyszeli kto bo rozległ się dzwonek i wszyscy zaczęli się pakować. Drzwi się otworzyły i weszła prof. Downey i zadała im pracę domowš. Teraz czekały ich już tylko eliksiry ze Sneapem na szczęœcie bez Œlizgonów.
- Słuchajcie. - powiedział Prof. Od eliksirów _ muszę coœ ważnego załatwić więc będziecie mieli zastępstwo z prof. Dye. tylko on mówił na Andrew : prof. Dye.
Lekcja nie minęła tak Ÿle a nawet bardzo dobrze Ron Harry i Hermiona a nawet Nevill dostali po dziesięć punktów.
Po tym ciężkim dniu Harry szybko zasnš. Miał dziwny sen. Był w małym dwu piętrowym domku. Miał może z roczek. Nie. Wiedział to wszystko z kołyski więc miał może ponad miesišc lub dwa. Widział kobietę. Miała piękne długie kasztanowe włosy i piękne zielone oczy. Trzymała na rękach małe dziecištko. Wyglšdało na noworodka.
- Kochanie - odezwał się mężczyzna z krukowatymi włosami i bršzowych oczach na których miał okulary.- ja też jš kocham i ciebie i jego- wskazał na kołyskę w której leżał Harry.- kocham was wszystkich i nie opuszczę nawet jeżeli... to zawszę będę z wami duszš.
- Kotku ja też, ale nie chcę oddawać jej jakimœ mugolš. Kocham was troje! - kobieta podała noworodka mężczyŸnie a sama podeszła do kołyski i wyjeła z nigo Harry'ego.- Nie uważasz ze to trochę dziwne. Sš bliŸniakami urodzonymi z miesięczna różnicš i nie będš do siebie w ogóle podobni!
- Dumbledore mówił że się poznajš i ze on im powie prawdę gdy będš starsi.
- Ale wtedy mały pomyœli że go nie kochamy i dlatego mu nie powiedzieliœmy mu prawdy i może nas opuœcić.
- Jeżeli nas opuœci to ja dalej będę kochał ciebie jego i jš.
- Nie mogę tego zrobić! Za bardzo was kocham ! A jak ja oddamy to nawet nie będzie miała na imię tak jak mżyliœmy.
- Będzie miała. Ochrzcimy jš chociażby jutro.
- To będzie kiedyœ wspaniałe rodzeństwo. Harry! Harry! Harry!
- C-co? Ron czemu mnie obudziłeœ?
- Już za pięć dziesišta! Wstawaj szybko!
- Ron dzisiaj sobota!
- Ale umówiliœmy się z Hermionš na dziesištš w Wielkiej Sali!
- Orany! Zupełnie zapomniałem!- Harry zapomniał tez jak ważny miał sen, a był to najważniejszy sen w jego życiu. Ten sen zmienił by jego życie gdyby widział go do końca!
- No ! Nareœcie! Wdzieliœcie zegarek! Już myœlałam ze nie przyjdziecie! Nieważne! Chciałam z wami porozmawiać.
- A o czym ?- zapytał Harry zabierajšc się za naleœniki.
- Chodzi oto to że mam dziwne sny!
- Ja dzisiaj miałem dziwny sen!- przerwał jaj Harry- ale opowiadaj jaki ty masz sen
- Od kilku dni œni mi się że jestem w jakimœ domu na rękach kobiety i ona i jej chyba mšż rozmawiajš o tym że chcš oddać jakšœ dziewczynkę mugolš. Acha no i w kołysce obok leżał jakiœ mały chłopczyk. A tobie Harry co się œniło?
- Mnie to samo co tobie tylko że to j byłem w kołysce! 
- Hej a może jesteœcie rodzeństwem?!- powiedział Ron.
Harry i Hermiona popatrzyli na siebie
- Nie to nie możliwe! Powiedziała Hermiona.- Przecież my w ogóle nie jesteœmy do siebie podobni!- Dziewczyna nie wiedziała co mówi.
- No ale spójrz na to logicznie! Mieliœcie takie same sny tyko że inaczej to widzieliœcie! Z innej pozycji!- Ron był pewny swoich słów.
- Ron przestań! Niby jak to może być możliwe ! dziewczynka była noworodkiem a tez chłopiec miał z dwa miesišce! To jest niemożliwe żeby urodzić jedno dziecko a dwa miesišce póŸniej drugie!
- Daj mi skończyć! czytałem że w czasach w których żył Sami-Wieci-Kto kobiety które miały urodzić bliŸniaki w czasie porodu jakby zapominały o drugim dziecku które rodziło się miesišc-trzy póŸniej! Było tak ze stresu! A na dodatek tamte dzieci niebyły do siebie podobne!
- No dobrze ale i tak nic z tego nie rozumiem! 
- Może dlatego że nigdy nie miałaœ dziwnych snów ?- powiedział Harry
- Masz racje. Nigdy nic dziwnego mi się nie œniło! Zresztš rzadko mi się coœ œniło!
- Wiesz Hermiono moje dziwne sny zazwyczaj się sprawdzajš
- Harry ale ja kocham swoich mugolskich rodziców i ni to żebym nie chciała ale...
- Rozumiem cię. W każdym razie staram się...-Hermiona zrozumiała że ten sen a może nawet jej słowa trochę uraziły jej przyjaciela a może nawet brata.
- Przepraszam -powiedziała
- Ale to nie twoja wina.
- Och... ależ oczywiœcie że twoja Granger. Wszystko co się tu dzieje jest przez szlamy!- wiadomo do kogo należał ten głos.
- Znam ten głos.- szepnęła Hermiona
- Tak. Ta kreatura przeœladuje nas od szeœciu lat!
- Weasley umiesz liczyć! Moje szczere gratulacje!
- Zamknij swojš tš twarz bo zarobisz w przylizany łeb. - powiedział Harry
- Nie Ron ! znałam go zanim przyszłam do Hogwartu!
- Co?
- Co ?
- A co? Ogłuchliœcie ? - odezwał sie ironicznie Malfoy .
- Zjeżdżaj !- powiedział Harry.
- Zanałaœ Malfoya?! - zapytał Ron nieco wœciekły żwe dopiero teraz się o tym dowiedział. - dlaczego dopiero teraz nam to mówisz?
- Bo dopiero teraz się skapnęłam! To znaczy nie znłam Malfoya tylko jego głos! Tak wiem kto miał taki głos!
- Kto?!- zapytali jednoczeœnie Harry i Ron
- Mój opiekun! Muszę was zostawić na chwilę to ważne co muszę zrobić!
Kiedy dziewczyna poszła do swojego dormitorium chłopcy rozmyœlali w Pokoju Wspólnym.
- I jak mogła przez szeœć lat nie skojarzyć sobie tego głosu?!- rozmyœlał Ron.
- Raczej co Malfoy robił jako opiekun Hermiony w mugolskim œwiecie?!- powiedział Harry.
- A może Malfoy miał pilnować Hermiony...
- ale po co ?
- ... bo ona jest twojš siostrš!
- Ale po co miał by jej pilnować?
- Spójrz na to z innej strony! Ty i Hermiona jesteœcie rodzeństwem a Malfoy jako pomocnik swojego ojca miał jš pilnować żeby nic się jej nie stało żeby póŸniej Sam-Wiesz-Kto mógł jš porwać i wtedy ty będziesz chciał jš ratować!
- To ma sens poza jednym małym szczegółem! Ja i Hermiona raczej nie jesteœmy rodzeństwem!
- Raczej nie daje 100% pewnoœci!
Harry wiedział że Ron przez ostatnie wakacje wydoroœlał. Jakby stał się bardziej inteligentny. Był inny. Dalej Harry go lubił i nadal miał swoje poczucie humoru. To tyle zostało ze starego Rona. 
- A pamiętasz że podobno Trelawney czyta w myœlach! Przecież sam do tego doszłeœ i teraz o tym zapomniałeœ?- powiedział Harry. Ron spojrzał na niego z lekkim politowaniem wzdychnš i rzekł:
- Nie zapomniałem. Proszę przygotowałem wszystko- schylił się i podniósł coœ w rodzaju akt.- Poprosiłem McGonagal żeby mi pożyczyła na jeden dzień akta Trelawney. I oto proszę!
- Dużo tego. Pewnie miała ciekawe życie.- podsumował Harry. Trak więc zabrali się do czytania. Po jakimœ czasie dołšczyła do nich Hermiona.
- Mam! -krzyknš Harry.- Posłuchajcie: dane osobowe... zdolnoœci: umie wróżyć z ... potrafi także czytać w myœlach!
- No widzisz Hermiono! To ja miałem tym razem rację!- powiedział tryumfalnie ale w miarę spokojnie Ron.
- Rzeczywiœcie. Tym razem musze ci przyznać rację.- powiedział zupełnie spokojnie Hermiona. Harry pomyœlał że to dziwne, bo powinni się zaczšć kłócić.
- Harry?
- Tak Ron?- leżeli w dormitorium na swoich łóżkach. Byli sami.
- Co myœlisz na temat Hermiony?
- To znaczy?- chłopak nie zrozumiał pytania.
- Ale nie jak przyjaciółkę ani siostrę tylko jako dziewczynę?
- Ron? Czy ty się w niej nie zakochałeœ?- po tym pytaniu zapadła chwila ciszt po której Ron powiedział:
- Nie wiem. Nigdy się jeszcze nie zakochałem.
- Więc dlaczego pytasz mnie o zdanie ?
- Bo ty jesteœ moim najlepszym przyjacielem i ty już chyba raczej znasz to uczucie.- tak Harry znał to uczucie.
Darzył nim dziewczynę o imieniu Cho która była od niego o rok starsza.
- A Yo?
- No właœnie. Chodzi o to że nie wiem którš kocham. Yo czy Hermionę?
- Wiesz co? Według mnie tylko ty to możesz wiedzieć.- powiedział Harry.
- Nie mówiłem ci o tym ale od czasu wakacji walczę z tym. Bo wiesz Hermiona przyjechała do mnie dwa dni wczeœniej niż ty no i niechcšcy jš pocałowałem a ona myœlała że ja to specjalnie i się obraziła. No więc chodziłem po polach i poznałem Yo. No i nie wiedziałem kogo kocham.- opowidział Ron. - jak myœlisz czy ty i Hermiona ...
- Nie wiem.- przerwał mu Harry.- Raczej tak.- I na tym zakończyli tę rozmowę. Następnego dnia Harry uważnie przyglšdał się Hermionie. Zachowywała się doœć dziwnie. Na transmutacji zgłosiła się tylko 10 razy ( zazwyczaj robiła to min.35 razy). Kidy Ron poszedł po swoje pióro wzišł Hermionę na bok.
- Hermiono wiesz Ron opowiedział mi tš historię z pocałunkiem.
- No i ...
- Wiesz on tego nie zrobił specjalnie.
- Co tam gruchoczecie gołšbki?!- krzyknš Malfoy
- Zjeżdżaj mały!- powiedział nadchodzšcy Ron.
- Wiem.- szepnęła do Harry'ego Hermiona, a on się do niej uœmiechnšł.
Dobrze, więc kończę tę historię. Aha no i ... Harry i Hermiona byli jednak rodzeństwem i to szczęœliwym rodzeństwem bo odnaleŸli grób swoich rodziców i po ukończeniu Hogwartu zamieszkali w Dolinie Goryka . po roku Ron i Hermiona się pobrali i mieli syna któremu dali na imię po nauczycielu OPCZM. Harry i Cho też się pobrali i mieli trzy dziewczynki- trojaczki: Amelię, Monicę i Tess.